CAYIN A55-TP

MOCNY ZAWODNIK W SWOJEJ CENIE

Mobirise
WSTĘP

Wciąż jeszcze produkty rodem z Chin są dla niektórych synonimem tandety i masówki. Kojarzą się ze słabą jakością, ale przede wszystkim z kiepską trwałością.

Czy słusznie?

Chińscy producenci są liderami na rynku współczesnej elektroniki. Robią najwięcej i wykorzystują zaawansowane technologie. Pomału pojawiają się również chińscy producenci audio, tworzący wysokiej jakości wyroby, które są obliczone na o wiele dłuższą eksploatację, niż najbliższe kilka lat.

Pamiętam, jak gdzieś przeczytałem o porównaniu metropolii: Szanghaj vs Berlin. Okazuje się, że Szanghaj jest nie tylko większy, ale i o wiele bardziej nowoczesny. No, ale made in Germany, to wciąż made in Germany. W obiegowej opinii synonim trwałości i jakości.
Cayin jest marką handlową produktów powstających w AVIC Zhuhai Spark Electronic Equipment, a AVIC to Aviation Industry Corporation of China - potężne zakłady lotnicze powstałe jeszcze w 1951 roku i produkujące sprzęt dla wojska.

Czyli mamy do czynienia z wysokiej jakości technologią i brakiem ograniczeń finansowych. Nieźle się zapowiada...

Elektronikę pod nazwą Cayin zaczęto produkować w 1983 roku. Miał to być najlepiej brzmiący sprzęt audio w swojej cenie. Przy czym firma, w założeniu, poruszała się w różnych przedziałach cenowych. Bardzo dobrze przyjęte zostały wzmacniacze lampowe, ale również odtwarzacze CD i kolumny. W 2013 roku Cayin wszedł na rynek podręcznego sprzętu osobistego: zapowiedział serię akcesoriów do słuchawek i cyfrowy player (DAP). Dla miłośników nowoczesności i fajnego designu zaprojektowano urządzenia i-series (2015), która obejmuje podręczny przetwornik i wzmacniacz słuchawkowy combo iDAC-6 i iHA-6. Rok później pokazano player opary na Androidzie DAP i5.

Recenzowany przez nas dzisiaj Cayin A-55 TP jest wzmacniaczem lampowym na KT-88. Kosztuje około 7500 PLN. W tym przedziale cenowym konkurencja jest jednak ogromna.
A-55 TP jest wzmacniaczem średniej wielkości, o średniej mocy i kosztuje też nie za dużo i nie za mało czyli.. Średnio ;-)

Pracuje w dwóch trybach: TRIODE I ULTRALINEAR, dysponując odpowiednio mocą 2x20 watt 8 ohmów i 2x 40 watt 4 ohmy. Oba tryby są regulowane z pilota.

Ciekawostką jest wyposażenie modelu A-55TP w przedwzmacniacz gramofonowy, co w obecnych czasach jest niewątpliwym atutem.

Wzmacniacz posiada cztery wejścia: na odtwarzacz CD, gramofon i dwa uniwersalne.
Przedwzmacniacz gramofonowy jest bardzo przyzwoitej jakości i z powodzeniem początkujący miłośnik analogu może oprzeć na nim swój pierwszy system.

BRZMIENIE

Przygotowaliśmy nasz oazowy zestaw płyt i zasiedliśmy wygodnie w fotelach w naszej sali odsłuchowej – byliśmy ciekawi wrażenia, jakie pozostawi po sobie ten chiński wzmacniacz.

Zaczęliśmy jak zwykle od The Moody Blues. Zaskoczyło nas ciepło, delikatność i gładkość przekazu. Wszystko było na swoim miejscu. Głos wokalisty unosił się w przestrzeni, podobnie jak łagodnie brzmiąca, wielokrotnie przez nas opisywana trąbka. Dźwięk otaczał nas zewsząd. Mieliśmy wrażenie namacalności. Byliśmy obecni na wielkim muzycznym spektaklu, wraz z Londyńską Orkiestrą Festiwalową pod dyrekcją Petera Knighta i śpiewającym Justinem Haywardem. Niestety to tylko złudzenie, bo orkiestra i muzycy nie spotkali się razem podczas realizacji płyty – wszystkie partie nagrywane były osobno.

Z letargu przebudził nas dźwięk zegarów na płycie zespołu Pink Floyd. Pośpiesznie je policzyliśmy. Timbre był wyraźny, a jednocześnie nie było żadnych przesterów. Bębenki znów pięknie rozłożyły się w przestrzeni, głos wokalisty brzmiał przyjemnie, a gitara nie zakłóciła reszty przekazu.

Elektroniczne Yello nie zaskoczyło nas zejściem basu, choć uderzenia perkusji miały swój rytm i siłę. Głos Dietera Meiera brzmiał nisko. W pewnym momencie dźwięk pojawił się za naszymi głowami. Tak miało być. Niesamowicie miły dla ucha i przyjemny przekaz.
Najemny żołnierz Mark Knopfler przeprawiał się przez rzekę ze swoim oddziałem. Bardzo realistycznie zabrzmiał fragment płyty Dire Straits. Fajna średnica, lekko zaokrąglona. Bardzo dobrze słyszalna stopa perkusji – uderzenia miały swoją siłę. Knopfler i jego koledzy byli bardzo przekonujący.

Przyszedł czas na dużo trudniejszy fragment. Kilka instrumentów, głos wokalisty i chór – niemal na jednym poziomie głośności. Cayin pokazał tutaj klasę. Nic się nie zlewało. Fantastyczna mikro dynamika. Każdy element przekazu można było dokładnie rozróżnić. Brawo!

Chuck Mangione – Children of Sanchez, to ulubiony fragment Mariusza. Świetnie nadaje się do oceny brzmienia. Po akustycznym wstępie, o którym można powiedzieć, że zabrzmiał co najmniej bardzo poprawnie, przyszedł czas na uderzenia w bębny. Można je było dokładnie policzyć, były pięknie rozłożone w przestrzeni. Trąbka zabrzmiała bez wyostrzeń, gładko, ale z odpowiednim timbre. Nie tyko Mariusz był bardzo zadowolony ;-)

Wróciliśmy jeszcze raz do muzyki Pink Floyd. Chciałem posłuchać wstępu do albumu Momentary Lapse of Reason – pierwszej płyty bez Rogera Watersa w składzie. Zamknąłem oczy i słyszałem odgłosy łódki płynącej po jeziorze. Była ciemna noc... Ten fragment zabrzmiał tak realistycznie i przejmująco, że znalazłem się w pół śnie. Przebudziły mnie z niego uderzenia perkusji w Learning to fly.

Na deser zostawiliśmy sobie jeszcze trzy fragmenty: The Smile – Schillera z Sarah Brightman, Aero – Jarre'a i Giorgio by Moroder – zespołu Daft Punk.

The Smile to kapitalna, wręcz niewyobrażalna przestrzeń. Ogromny rozmach i cudownie delikatny głos Sarah Brightman.

Aero zabrzmiało bardzo miło dla ucha, gładko, analogowo i przestrzennie. Automat perkusyjny uderzał miarowo i mocno.

Historia Giorgio Morodera – początki kariery opisane przez samego zainteresowanego. Opowieści przeplatane były partiami syntezatorów i charakterystycznym, również sztucznie wygenerowanym, rytmicznie pulsującym basem. Niczego nie było za dużo. Przekaz był gładki. Brzmiał bardzo analogowo.

PODSUMOWANIE

Mając już niemałe doświadczenie w audio nauczyliśmy się nie ulegać stereotypom. Cayin A-55 TP jest przykładem bardzo dobrego produktu wyprodukowanego w Chinach.

Świetnie wykonany i bardzo dobrze brzmiący, może zainteresować niejednego miłośnika dobrego dźwięku mającego do wydania około 7500 PLN.

Akurat mieliśmy okazję testować bezpośrednią rynkową konkurencję Cayina: Cary Audio CAI-1 i Creeka Evolution 100a. Naszym zdaniem żaden z nich nie stanowi konkurencji dla Cayina.

O wyborze decyduje oczywiście każdy z Was, bo liczy się indywidualny gust. Jednak ze swojej strony polecamy wzmacniacz Cayina do odsłuchu. Jest na tyle uniwersalny, że sprawdzi się w niemal każdym gatunku muzycznym. Brzmi jak zdecydowanie droższe konstrukcje.

Najbardziej zaskoczył nas z kolumnami Minas Anor IV w wersji Signature i obiecujemy, że taką konfigurację już niedługo opiszemy szerzej, bowiem te kolumny zagoszczą u nas na dłużej. 
Moc wyjściowa: 2×40 W (8 ohm, tryb ultraliniowy) | 2x 20 W (8 ohm, tryb triodowy)
Pasmo przenoszenia: 8Hz- 50 kHz +/- 3 dB
Zniekształcenia: 1% (1kHz)
Stosunek sygnał/szum: 90 dB
Czułość wejściowa: 300 mV
Impedancja wejściowa: 100kohm
Odczepy głośnikowe: 4 ohm, 8 ohm
Napięcie zasilania : 230V
Waga: 15 kg/18.5 kg brutto
Wymiary: 350x185x300 (szerokość, wysokość, głębokość)
Pobór mocy: 280 W
COPYRIGHT BY OAZA DŹWIĘKU 2021

Made with ‌

Landing Page Software