LUXMAN SQ-38FD

LAMPOWA INTEGRA SPRZED PRAWIE 50 LAT

Mobirise
WSTĘP

Luxman SQ-38 to jedna z najbardziej rozpoznawalnych konstrukcji w historii audio. Między innymi dlatego, że pozostaje w ciągłej produkcji od 1963 roku. Jego pomysłodawcą był jeden z najbardziej znanych inżynierów Luxmana: Kazouyouki Doi.

Pierwsze wersje SQ-38 (D i Ds) powstały w latach 1963-1965 i dysponowały mocą 10 watt na kanał. W 1968 roku zaprojektowano o 20 watt mocniejszą wersję F i wreszcie dwa lata później powstała testowana przez nas wersja FD, również o mocy 2x30watt.

Luxman SQ-38FD trafił do nas na odsłuch przypadkiem i od razu wzbudził nasze zainteresowanie. To bardzo solidna konstrukcja, ważąca aż 28kg. Pierwsza lampowa integra, jaka pojawiła się w naszym systemie od dłuższego czasu.

Czy będzie w stanie konkurować z naszym wzorcowym zestawem Krella? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w dalszej części recenzji.

Trochę nas zmartwiło, że nie możemy poświęcić SQ-38FD tyle czasu, ile byśmy chcieli. Dlatego jesteśmy zmuszeni pominąć jego walory eksploatacyjne. Nie będzie również testu przedwzmacniacza gramofonowego, choć w 1970 roku to właśnie gramofon stanowił podstawowe źródło dźwięku.

Spróbujemy za to odpowiedzieć na pytanie czy SQ-38 FD jest w stanie w pełni zastąpić Krella KAV-300i.

BRZMIENIE

Po podłączeniu do odtwarzacza Krell KAV280CD odczekaliśmy kilkanaście minut. W międzyczasie przygotowaliśmy doskonale Wam znany zestaw płyt, aby rozpocząć testy.

W szufladzie Krella wylądowały kolejno:
The Moody Blues – Days of future passed (remastered, DERAM 1997) – utwór numer 3: The Morning
King Crimson – Lizard (30-th Anniversary Edition, Virgin 2000) – nagranie tytułowe
Yello – Toy (Polydor 2016) – utwór numer 2: Limbo
Vangelis – Direct (Arista 1988) nagranie nr 12: Intergalactic Radio Station
Touch nad Go – I find you very attractive (V2 1999, UK) –utwór nr 9: Straight to… Number One
Dire Straits – Brothers in Arms (SBM remaster, Vertigo 1996) nagranie nr 6: Ride across the river
Jean Michel Jarre – Aero (Warner Music France 2004) -kompozycja tytułowa. 

Już od samego początku dało się wyczuć, że gra wzmacniacz lampowy. Specyficzne ciepło, gładkość i zaokrąglenia dały znać o sobie podczas prezentacji albumu The Moody Blues. Wydawało się, że Luxman znakomicie czuje się w nagraniach z epoki, w której powstał. W stosunku do naszego wzorcowego zestawu słychać było jednak braki w rozdzielczości góry pasma i średnicy. Dodatkowo, dźwięk rzadko odrywał się od kolumn. Cała prezentacja odbywała się na jednej linii. Orkiestra symfoniczna brzmiała za to bardzo przyjemnie i można byłoby się zatracić bez reszty w tej formie prezentacji.

Robert Fripp tworzy muzykę niełatwą. Lizard to jeden z tych albumów King Crimson. które uważane są za najtrudniejsze w odbiorze. Tym bardziej, że jednocześnie, z nieznacznymi różnicami w poziomie głośności, słyszymy wokalistę, instrumenty i chór. To bardzo trudny materiał dla nawet bardzo dobrego zestawu stereo. Pierwsze, na co zwróciliśmy uwagę to brak wyostrzeń. To już był duży plus. Niestety, w najtrudniejszym momencie pojawiły się braki w mikro dynamice. Poszczególne plany zlewały się ze sobą. Słychać było tylko wokalistę i fortepian. Najcichsze partie chóru były niemal niesłyszalne. 

Za to nagranie szwajcarskiego duetu Yello zabrzmiało co najmniej poprawnie. Na takim poziomie. jakiego się spodziewaliśmy. Bas może nie był tak niski i energetyczny jak z Krella, nie było tylu szczegółów, ale całościowo prezentacja mogła się podobać.

Z pozoru mało wymagająca kompozycja Vangelisa leniwie snuła się po pokoju. Dźwięk był miły dla ucha, można było się rozłożyć w fotelu i słuchać… Niestety zejście basu ani nie miało takiej mocy, ani energii a słynny efekt w górze pasma drażnił uszy. Gdyby nie te dwa momenty, prezentację należałoby określić jako całkiem udaną.

Nagranie Touch nad Go zabrzmiało bardzo dobrze. Dźwięk trąbki był taki jak powinien. Donośny, ale nie drażnił uszu. Prawidłowo oddana stopa perkusji, choć nie tak głęboka i energetyczna jak w Krellu. Wokal był dokładnie taki jakiego się spodziewaliśmy. Wielkie brawa za tę część odsłuchu.

Niestety Dire Straits znów było rozmyte. Wokalista i instrumenty grały każdy na swoją nutę. Perkusja brzmiała tak, jakby jej wcale nie było. Prezentacja trochę jak zza kotary. Zupełnie nas nie wciągnęła.

No i na koniec Jean Michel Jarre. Aero, którego słuchamy niemal za każdym razem. Powietrze uciekło bezpowrotnie. Automat perkusyjny stał się jednostajny. Ilość detali, która zwykle towarzyszy tej prezentacji, była ograniczona do minimum. Nie było też takiego spektakularnego uderzenia w perkusję na początku nagrania. Nie byliśmy zadowoleni z prezentacji.

PODSUMOWANIE

Luxman SQ-38 FD to wzmacniacz dla miłośników przyjemnej dla ucha, klasycznej, lampowej prezentacji.

Jego znakiem rozpoznawczym są zaokrąglone końcówki i miły, miękki charakter brzmienia. Niestety, odbywa się to kosztem jakości i ilości basu, rozdzielczości, szczegółowości średnicy, sceny i mikro dynamiki. W tym aspekcie lampowa integra Luxmana nie ma zbyt wiele do zaoferowania.

I tutaj nasuwa się bardzo ważna uwaga. Nie jesteśmy w stanie określić na ile testowany przez nas egzemplarz SQ-38 FD przetrwał próbę czasu. Na to pytanie mógłby odpowiedzieć jedynie serwisant.

Luxman świetnie wpisuje się w typowe brzmienie lat 70-tych które do dzisiaj ma wielu zwolenników.

Warto odnotować, że obecna wersja tego wzmacniacza: SQ-38u kosztuje 24.000 PLN i została dość znacznie poprawiona, w stosunku do wersji pierwotnej.

Miejmy nadzieję, że kiedyś będzie okazja aby i jego posłuchać w naszym oazowym systemie.
COPYRIGHT BY OAZA DŹWIĘKU 2019

Made with ‌

Drag and Drop Website Builder