TECHNICS SU-V8

PRZEDSTAWICIEL "ZŁOTEJ ERY AUDIO"

Mobirise
Technics SU-V8 to konstrukcja prawie 40-letnia. Na rynku ukazał się w 1980 roku i produkowany był przez dwa lata. Był najwyższym wzmacniaczem zintegrowanym w ofercie firmy. Warto dodać, że Technics przeżywał wówczas swoje lata świetności. Powodem do dumy była przede wszystkim znakomita końcówka mocy SE-A1, która do dziś uznana jest za state-of-art i ceniona na równi z najlepszymi modelami Accuphase, Krella czy McIntosha.

W tym momencie zastanawiacie się czy aby na pewno jesteśmy przy zdrowych zmysłach, pisząc takie rzeczy na temat Technicsa – firmy kojarzonej w Polsce z Pewexem i plastikowym audio z lat 90-tych. Ten test pokaże, że Technics z okresu 1977-1985 nie był dla świata wysokiej klasy audio ubogim krewnym, bo SU-V8 jest tego znakomitym dowodem.

EKSPLOATACJA

Wzmacniacz jest bardzo ciężki i solidnie zbudowany. Konstrukcja dual mono o relatywnie bardzo dużym poborze prądu: deklarowane przez producenta 1000 watt.

Na panelu czołowym znajdziemy całe mnóstwo przełączników i regulatorów. Od standardowych, po zdecydowanie mniej standardowe.

Patrząc od lewej strony mamy przycisk POWER, gniazdo słuchawek i przełącznik głośników. Potem aż trzy potencjometry do regulacji tonów: super bas z regulacją dla 75 i 150Hz (12dB/oktawa), bas i wysokie tony. Dalej trzy przełączniki w jednej linii: sygnał prosto ze źródła/potencjometry i dwa filtry: ultra niskich częstotliwości do gramofonu i filtr wysokich tonów.

U góry mamy standardowe selektory: do nagrywania, selektor wejść i wybór rodzaju wkładki gramofonowej. Po prawej stronie panelu czołowego znajdziemy jeszcze balans, kontur, przełącznik mono/stereo i filtr tłumiący sygnał o 20dB.

Na panelu tylnym, po lewej stronie, mamy komplet wejść: najpierw dwa gramofony z różnymi rodzajami wkładek (jedno z nich jest pozłacane) potem tuner i wejście uniwersalne (w naszym egzemplarzu oba przemianowane na CD 1 i CD 2) oraz dwie pętle magnetofonowe. Obok uziemienie do gramofonu i dodatkowe wejście na kabel DIN. Oprócz tego na panelu tylnym znajdziemy jeszcze gniazda dla dwóch par głośników oraz selektor napięcia.

BRZMIENIE

Opisując panel czołowy specjalnie słowem nie wspomnieliśmy o dużym, podświetlanym napisie po prawej stronie: NEW CLASS A. To rozwiązanie (podobnie jak u konkurencji) pozwala aktywnie przełączać bias pomiędzy klasą B i klasą AB, w celu eliminacji zniekształceń.

Podłączając Technicsa do naszego systemu natrafiliśmy na pierwszy problem. Gniazda głośnikowe akceptują tylko gołe druty i to o małej średnicy. Musieliśmy więc przerobić odpowiednio naszego van den Hula The Wind Hybrid mkII, aby móc odbyć regularny odsłuch.

Odtwarzacz Krella wpięliśmy używając interkonektu Furutech FA-220 i przystąpiliśmy do testu.

Oczywiście cały czas pod ręką mieliśmy płyty których używamy zwykle do testów: 
The Moody Blues – Days of future passed (remastered, DERAM 1997) – utwór numer 3: The Morning
King Crimson – Lizard (30-th Anniversary Edition, Virgin 2000) – nagranie tytułowe
Pink Floyd – The Darkside of The Moon (James Guthrie remastered digipack. Experienz, 2011), kompozycja Time
Yello – Toy (Polydor 2016) – utwór numer 2: Limbo
Vangelis – Direct (Arista 1988) nagranie nr 12: Intergalactic Radio Station
Touch nad Go – I find you very attractive (V2 1999, UK) –utwór nr 9: Straight to… Number One
Dire Straits – Brothers in Arms (SBM remaster, Vertigo 1996) nagranie nr 6: Ride across the river
Jean Michel Jarre – Aero (Warner Music France 2004) -kompozycja tytułowa. 

Na początek tradycyjnie płyta The Moody Blues z 1967 roku. Od razu zwróciła naszą uwagę lekkość i zwiewność tej prezentacji. Nic nie kłuło w uszy, nic nie raziło. Dźwięk muskał nasze zmysły łagodnymi wybrzmieniami. Jednocześnie był bardzo szczegółowy i, w swoim charakterze, na wskroś neutralny. Bardzo ładna scena sięgająca daleko na boki i w głąb. Pewne aspekty było słychać za głową. Trąbka, na którą zawsze zwracamy uwagę, była łagodna i znakomicie umieszczona w przestrzeni. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo !

Płyta zespołu King Crimson bywa bardzo bezwzględna dla wielu konfiguracji. Niestety dało się to odczuć i w tym wypadku. Średnica była nieco zbyt nachalna. Głos wokalisty zbyt ostry. Za to znakomita była mikro dynamika. Grające na jednym poziomie głośności instrumenty można było odróżnić z łatwością od siebie. Podobnie chór i głos wokalisty. Dźwięk neutralny, naturalny ale na tym fragmencie chwilami nieco zbyt bardzo wyostrzony.

Przyszedł czas na remasterowany Pink Floyd. Znane wszystkim miłośnikom audio zegary, z początku nagrania Time, były bardzo wyraźne. Można było ocenić ich ilość bo każdy bił osobno. Miły, przyjemny dla ucha dźwięk. Głos wokalisty nie był rozmyty. Jednak w porównaniu do Krella zbyt mało było przestrzeni i oddechu. Dźwięk nie uciekał na boki a następujące po „zegarach” „bębenki” brzmiały dość płasko.

Yello po raz pierwszy usłyszałem w radiu na początku lat 80-tych. Ta muzyczna fascynacja trwa do dziś bo duet Dieter Meier i Boris Blank przez ponad 30 lat nie zwolnił tempa. Ostatnia płyta jest bardzo dobra, a kompozycja Limbo należy do moich ulubionych. Ta płyta na Technicsie zagrała fenomenalnie ! Rytmiczny, głęboki bas. Piękna średnica i dużo muzycznego planktonu czyli to, co tygrysy lubią najbardziej. Gdybyśmy mieli się do czegoś doczepić to wokal był chwilami przerysowany ale na granicy percepcji. Krell lepiej sobie radzi ze sceną na tym nagraniu ale to już jest przysłowiowe czepialstwo.

Vangelis znów zaczął się leniwie snuć po pokoju. I nagle bum ! Rozłożone w przestrzeni tąpnięcie basu ! Słynny efekt w górze pasma po 1;27 od początku utworu był znakomicie oddany i nie drażnił uszu. Całość zagrała więcej niż poprawnie. Wciągnęła nas na tyle, że wysłuchaliśmy całego nagrania z wypiekami na twarzy. Było soczyście, miękko i bez żadnych wyostrzeń.

Kolejna płyta to album formacji Touch and Go. Charakter prezentacji był podobny jak w przypadku Vangelisa. Trąbka grała dobitnie ale nie ostro. Bardzo ładna średnica. Dźwięk próbował się oderwać od kolumn, co na tym nagraniu rzadko się zdarza. Bardzo przyjemny głos wokalistki. Z dobrą dykcją, bez przerysowań. Zwiewnie i neutralnie.

Przed nami Ride across the river z płyty Brothers in Arms brytyjskiej formacji Dire Straits. Prezentacja bardzo ciekawa. Bez wyostrzeń. Z ładną średnicą. Głos wokalisty bardzo dobrze oddany. Bas nie był rozlazły i starał się zejść nieco niżej. Góry było tyle co trzeba. Miło dla ucha i co najmniej poprawnie. Jak sobie przypomniałem co na tej płycie wyczyniał Denon PMA-2000R… Szkoda gadać.

I wreszcie ostatni już dziś utwór, męczony przez nas podczas każdego odsłuchu, Aero by Jean Michel Jarre. Już od samego początku dźwięk zaczął uciekać do boku. Potem pojawił się mocny, punktualny bas i cała masa szczegółów. Wreszcie klawisz przypominający jako żywo fortepian. Bardzo dobra i udana prezentacja. Jedna z lepszych jeśli chodzi o tą kompozycję.

PODSUMOWANIE

Testowany przez nas egzemplarz Technicsa SU-V8 to wersja mkII która pojawiła się w końcowym okresie produkcji. Wzmacniacz potwierdza trzy tezy: po pierwsze, warto zwracać uwagę na konstrukcje z tzw. złotej ery audio, po drugie, nie wolno oceniać Technicsa z perspektywy tego, co mogliśmy kupić w Pewexie czy plastikowych końcówek mocy z II połowy lat 90-tych i wreszcie po trzecie, w technologii budowania wzmacniaczy postęp – jeśli w ogóle jest – jest bardzo niewielki. Prawie 40-letni wzmacniacz zagrał na poziomie bardzo dobrych jakościowo, współczesnych konstrukcji.

Przyszedł czas aby wypunktować jego wady i zalety.

Zacznijmy od wad: 
- gniazda głośnikowe nie akceptują niczego poza stosunkowo cienkim, gołym drutem
- wzmacniacz jest bezwzględny dla słabszych realizacji
- słabej jakości preamp gramofonowy (nie uwzględniliśmy tego w tekście bo w zasadzie nie było czego oceniać a spodziewaliśmy się dużo więcej)

Zalety:
- bardzo neutralny charakter prezentacji
- punktualny, nisko schodzący bas
- dobra, szczegółowa średnica
- niemęczące wysokie tomy i duża szczegółowość przekazu
- ładnie zarysowana scena
- dual mono i duża wydajność prądowa

Pamiętajcie jednak, że Technicsa (i każdy inny sprzęt) oceniliśmy we własnej konfiguracji i w warunkach akustycznych zbliżonych do domowych (Oaza Dźwięku nie ma zrobionej szczegółowej adaptacji akustycznej). Chcemy być przez to bardziej wiarygodni w Waszych oczach.

Tym niemniej Technics SU-V8 uzyskał naszą rekomendację.
COPYRIGHT BY OAZA DŹWIĘKU 2019

Made with ‌

HTML Code Generator