Mobirise

LINN MIMIK CD

Elektronikę szkockiej firmy Linn darzymy dużą sympatią z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że doskonale wpisuje się w nasz gust. Brzmienie jest zwykle bardzo analogowe i dość szczegółowe, czyli zgodne z naszymi preferencjami. Po drugie, mamy bardzo miłe kontakty z firmą Linn Polska. Panowie gościli nawet u nas na wakacjach 2019 roku, prezentując Linna Majika DSM (jego recenzję znajdziecie TUTAJ).

Bardzo podoba nam się filozofia Linna – z pełną kompatybilnością wsteczną i możliwością upgrade do urządzeń wyższych.

Poza tym, elektronika Linna jest podłączana i konfigurowana w domu klienta przez firmową ekipę, aż klient nie będzie zadowolony z osiągniętych rezultatów.

Do tego dochodzą systemy dostrojenia się do akustyki pomieszczenia i inne udogodnienia, jakie Linn oferuje swoim klientom.

Linn Mimik to podstawowe urządzenie w ofercie szkockiej firmy, produkowane kilkanaście lat temu. Obecnie dostępne na rynku wtórnym za relatywnie niewielkie pieniądze.

Odtwarzacz podłączyliśmy zamiast naszego Krella KAV-280CD, po uprzednim wygrzaniu.

Surowy design zupełnie nas nie zaskoczył. Na pierwszy rzut oka Linn Mimik przypominał równie wiekowego Meridiana. To niewątpliwie na plus. Skromność jest przez nas mile widziana.

Dźwiękowo okazał się urządzeniem bardzo dobrym. Mocna średnia półka – co w kontekście ceny jego zakupu jest dużym komplementem.

Od początku zwróciliśmy uwagę na lekkość i zwiewność przekazu. Mimik oferował bardzo ładną, analogową barwę i – w przeciwieństwie do naszego Krella – znacznie mniej analizował.

Grał przestrzenią, kapitalnie lokalizował pozorne źródła dźwięku. Zamykając oczy mogliśmy dokładnie rozmieścić na scenie grających muzyków. Mieliśmy wrażenie, że The Moody Blues, wraz z orkiestrą, weszli do naszego pokoju i właśnie odbywa się prywatny koncert.

Średnica była lekko zaokrąglona. Na pewno nie neutralna, ale bardzo szczegółowa. Na nagraniu King Crimson, na podobnym poziomie głośności, słyszeliśmy wokalistę Jona Andersona (gościnnie), fortepian, gitarę i – nieco bardziej w tle – chór. Dzięki dużej szczegółowości średnicy, odtwarzacz oferował wzorową wręcz mikro dynamikę.

Bas nie był spektakularny. Ale również nie plątał się po pokoju. Było go dokładnie tyle, ile trzeba.

Linn Mimik CD zagrał dźwiękiem analogowym, miękkim i bardzo przyjemnym dla ucha. Nie był tak szczegółowy jak Krell, ale dawał sporo przyjemności z odsłuchu. W niemal każdym nagraniu znaleźliśmy coś, co nam się podobało. Zdecydowanie Mimik to urządzenie na długie, zimowe wieczory.

Nie porównywaliśmy go do Krella. Nie było takiej konieczności. Ba, nie było sensu. Siedzieliśmy zasłuchani, spędzając kolejną godzinę z ulubioną muzyką.

Jeśli szukacie muzykalnego odtwarzacza do 2 tyś PLN, to szczerze rekomendujemy Linna Mimika. Tym bardziej, że laser wciąż dostępny jest bez większego kłopotu, za bardzo niewielkie pieniądze.


Sprzęt otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Mariusza Blaka z komisu Pumpurek w Myślenicach.



COPYRIGHT BY OAZA DŹWIĘKU 2020

Designed with ‌

HTML Maker